niedziela, 7 grudnia 2014

O rudym, który miał przyjaciół - Kroniki Żelaznego Druida



Kilka lat temu w Internecie bardzo modne były wszelkie memy i dowcipy z rudymi w rolach głównych. Dowodziły między innymi, że rudowłosym na imprezach brakuje zaproszenia. Stereotypy łamał odrobinę Ron Weasley z sagi o Harrym Potterze, który jak powszechnie wiadomo miał aż dwoje przyjaciół, a potem nawet dziewczynę (kto sobie teraz nie wyobraził Emmy Watson, niech pierwszy rzuci zaklęciem). Ostatnio w ręce wpadła mi inna kilkutomowa opowieść, gdzie głównym bohaterem jest ognistowłosy Irlandczyk – Attcicus O’Sullivan.


 O ile raczej nie jestem fanką literatury fantasy tego typu, o tyle trzy tomy sagi pochłonęłam w ciągu tygodnia. Przesycone naprawdę ambitnym humorem, dobre urban fantasy jest czymś, co zdecydowanie poprawia humor w jesienne i zimowe wieczory. Główny bohater mimo dobrych kilkuset lat na karku dalej wygląda jak dwudziestolatek, prowadzi sklep zielarsko-ksiegarski oraz… jest ostatnim na świecie druidem. Jeśli dodać, że wśród przyjaciół ma wilkołaka, wampira i gadającego wilczarza irlandzkiego oraz zalicza okazjonalny seks z Morrigan (nie tą z Dragon Age, tylko celtycką boginią wojny), to zapewne niewiele osób trzeba będzie dalej przekonywać.

Kevin Hearne żongluje na kartkach swoich książek wszelkimi znanymi ludzkości uniwersami fantasy i mitologiami. Spotkasz tu Jezusa w ubraniach hipisa, Peruna pijącego rosyjską wódkę, a także Thora, który jest tu główną persona non grata i generalnie kawał z niego sukinsyna. I choć wydawać się może, że nie zaznajomiony z mitologiami czytelnik zgubi się w pierwszym rozdziale – nic podobnego. Żonglerka bóstwami nie dość, że wychodzi zgrabnie, to przeplatana jest wtrąceniami z popkultury. Nasz druid słucha tez bardzo dobrej muzyki i lubi niezłe książki. Do ideału brakuje mu już tylko czytania naszego bloga.

Polecam serdecznie tę lekturę. Ostrzegam tylko przed czytaniem w miejscach publicznych, jeśli macie tendencję do śmiania się w głos do książek. Bywają momenty, w których trudno nie parsknąć. Jednym słowem – to był dobry wybór i nauczka, że czasem trzeba wychodzić poza własne kanony!


2 komentarze:

  1. przekonałaś mnie, dodane do listy ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Ci się spodobała recenzja! Dzięki, to bardzo motywuje do dalszej pracy!

    OdpowiedzUsuń